Moją pierwsze próby w kuchni z amarantusem, zaczęłam od małych, pożywnych ciasteczek. Ot tak, dla zachcianki...Nie znałam wcześniej tego składnika, a ma tyle zalet i wszechstronne zastosowanie. Ale może od początku.
Amarantus, a właściwie szarłat wyniosły obecnie znany jest jako zboże XX! wieku, gdyż m.in. ma więcej składników od pszenicy, a ilością żelaza przewyższa nawet szpinak.
"Reguluje biosyntezę cholesterolu, co zapobiega chorobom układu krążenia.
Zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, które zmniejszają ryzyko chorób
serca i rozwój miażdżycy, a także ma wysoką zawartość białka. Szarłat
nie zawiera glutenu, natomiast ma dużo skwalenu
– lipidu opóźniającego procesy starzenia, łatwo przyswajalnego żelaza,
wapnia i magnezu. Ma też dużo błonnika i znaczną zawartość witamin z
grupy D oraz A, E, i C." /wikipedia/
Amarantus uprawiamy był głównie w Ameryce Pd, a obecnie znany jest na całym świecie. W Polsce największe uprawy są na Lubelszczyźnie.
W poniższym przepisie wykorzystałam amarantus ekspandowany czyli prażone ziarna.
Znakomicie sprawdza się też z jogurtem, mlekiem, jako dodatek do sałatek.
Myślę, że jeszcze wykorzystam go w niejednym przepisie, a narazie kosztuję ciasteczka.
Składniki:
- 100g płatków owsianych
- 50g poppingu amarantusowego
- 100g miodu
- 100g jogurtu naturalnego
- 1 jajko
- morele suszone